Witajcie!
Jak zwykle pojawiam się późno i niespodziewanie, ale taki już mój urok.
Nie będę długo się rozpisywać.
Od razu pisze, że nie zamykam bloga, wiec spokojnie.
Chcę was tylko poinformować, że już od jakiegoś czasu pracuje nad druga częścią Ala.
Pisząc "pracuje" mam na myśli, że sprawdzam ją, poprawiam i robię wszystkie potrzebne korekty po to.
Po to by wstawić tutaj całe opowiadanie w formie PDF.
Nie wiem ile mi to zajmie ponieważ napisałam tę historię dobre dwa a nawet może i więcej lata temu, i mój styl się zmienił więc dużo czasu zajmuje mi sprawdzanie czegoś z tak wieloma błędami i jeszcze w innym stylu.
Liczę na wasza cierpliwość, a wiem, że macie jej niezwykle dużo.
Mam nadzieje, że nie będziecie na mnie źli, ale to rozwiązanie jest lepsze zarówno dla was, gdyż już nie będziecie musieli czekać na nowe i to sprawdzony byle jak wpisy.
Nie obiecuje, że kopia PDF będzie idealna, bo ja sama nie jestem idealną betą, mam dyzortografię więc już, na tak długi czas przed publikacją, liczę na wasza wyrozumiałość.
Tym czasem, przepraszam, że tak przerywam po zaledwie jednym rozdziale. Ale to też dobrze, za dużo jeszcze nie wiecie by być bardzo zniecierpliwieni.
Teraz jestem w klasie maturalnej wiec mam czasu ogólnie mniej, ale postaram się co najmniej raz w tygodniu pracować nad Alem by dostarczyć go wam jak najszybciej się da.
Tym czasem do zobaczenia, bardzo ale to bardzo liczę, że już niedługo.
G.G
sobota, 22 sierpnia 2015
piątek, 1 maja 2015
Rozdział 1
Aria wjechała do garażu. Dziś nie miała już zamiaru
wyjeżdżać. Najwyżej się deportuje. Szybko przebrała się w jakąś luźną koszule i
jeansy. W szafie dalej wisiała ona.
Pamiętała jak kupiła ja razem z Rose kiedy to ruda brała ślub. Była zachwycona
wizją tego jak będzie w niej wyglądać idąc do ołtarza. Wyciągnęła suknie i
delikatnie ułożyła ją na łóżku. Była prześliczna. Biła z czarnymi dodatkami.
Cały biust obszyty był czarną koronką a pod biustem przewiązana była czarna
wstążka. Przy brzegach sukni która tworzyła lekki tren naszyte były czarne
kwieciste wzory. Usiadła na kozetce przy łóżku i zasłoniła usta ręką. A
obiecywał że już nigdy tego nie zrobi, pomyślała chowając suknie w najdalszą
część szafy. Zamknęła ją z trzaskiem i szybko wytarła łzę. Znów usiadła na
kozetce biorąc do reki zdjęcie jej, Rose Scorpiusa i Albusa. Byli jeszcze w Hogwarice.
To było jedyne zdjęcie gdzie Albus był jako tako widoczny. Nigdy nie zapomni tego
co zrobił. Z trzaskiem odłożyła fotografie na miejsce po czym teleportowała się
do brata. Zapukała do swojego dawnego domu. Otworzyła jej Evelyn zza której nóg
wyglądał śliczna rudowłosa dziewczyna.
- Ciocia
Aria!- Krzyknęła mała rudowłosa. Aria przytuliła swoja bratanice.
- Cześć Ev-
Powiedziała wchodząc z dziewczynka na rękach.
- Oh kto
nas zaszczycił!- Zakrzyknął Alex wstając z kanapy. Aria odstawiał na ziemie
dziewczynkę i przytuliła brta.
- Cześć-
powiedziała. Evelyn pokazała jej fotel żeby usiadła. Cyntia wpakował się ja na
kolana.
- A
grzeczna byłaś?- zapytała Aria. Cyntia lekko pokręciła głowa.
- I bardzo
dobrze. Grzeczne dzieci to nudne dzieci- powiedziała czochrając jej włosy.
- No weź mi
dziecka nie demoralizuj.- powiedział Alex. Aria tylko się uśmiechnęła.
- Co cie do
nas sprowadza?- zapytała Evelyn.
- A nie mogę
sobie tak odwiedzić mojego braciszka, jego żony i szalonej córeczki?- zapytała
łaskocząc małą.
- Jasne,
jasne. Gadaj - powiedział Evelyn. Aria puściła Cyntie która pobiegła do jej
byłego pokoju który teraz jest małej.
- Widziałam
Albusa- powiedział Aria. Alex rozszerzył oczy ze zdziwienia.
- Gdzie?-
zdziwiła się Evelyn.
- U Rose i
Scora. – powiedział przecierając ręką czoło.
- Przecież
miał być w Holandii!- Zakrzyknął Alex.
- Najwyraźniej
wrócił - powiedziała Aria operacja głowę o dłoń. Evelyn przytulia ją.
- I jak się
czujesz?- Zapytała kobieta.
-
Strasznie. Już kurde prawie o tym zapomniałam a wystarczyło żeby debil spojrzał
na mnie i wszystko wraca - jęknęła Aria. Nie będzie płakać. Przyrzekła to sobie
rok temu i podtrzyma obietnice. Wzięła głęboki wdech.
- Zobacz
ciociu!- krzyknęła Cyntia podając jej obrazek.
- Ładne-
powiedziała Aria.
- To jesteś
ty- powiedziała pokazując jej patyczkowatego ludzika z blond włosami trzymający
za rękę …bruneta z zielonymi oczami.
- A… Cyśka.
To kto?- Zapytała wskazując na czarnowłosego patyczaka.
- Ten pan z
którym masz tak dużo zdjęć. Kto to?- zapytała. Aria uśmiechnęła się niemrawo
oddając rysunek dziewczynce.
- Nie podoba
ci się?- Zapytała dziewczyna z łzami w oczach. Aria wzięła małą na ręce.
- Nie,
kochanie. Jest prześliczne tylko ciocia już nie lubi tego pana. Nie rysuj go
już dobrze?- Zapytała Aria.
- Ale ten
pan ma takie ładne oczka.- powiedziała dziewczynka. Aria zagryzła wargę.
- Wiem
kochanie ale ciocia go nie lubi i nie lubi na niego patrzeć. Obiecasz że już mi
go nie narysujesz?- zapytała Aria. Dziewczynka pokiwał głową i przytuliła ją.
-
Przepraszam - Szpnęła.
- Nic się
nie stało malutka. A teraz leć. Pokaz czego nauczyłaś się grać- powiedziała
Aria. Dziewczyna znów wbiegła na schody.
-
Pokazywaliście jej te zdjęcia- warknęła.
- No nie
sądziliśmy że go zapamięta - powiedział Alex. Aria westchnęła. Cynthia zbiegła
ze skrzypcami w rekach, jedna czwarta, i zaczęła grać trochę fałszując.
- Już nie
długo a będziesz taka dobra jak twoja ciocia!- Powiedziała Evelyn przytulając
córkę.
- No cóż.
Ja muszę iść już. Jutro idę do pracy.- powiedział z uśmiechem. Alex uśmiechnął
się także choć martwił się o siotrę. Cynthia przypomniała Arii o rysunku a ta
chwile później zniknęła.
- Kurde-
powiedział Alex kiedy Cynthia postanowił poćwiczyć dalej. Dwa lata miało
dziecko a już grało. Ale nie o to szło Alexowi.
- Wiem. Ale
Aria da sobie rade. Nie wiem o co im poszło ale wiem że tym razem Albus
przesadził.- powiedziała Evelyn ściskając męża.
Aria
zaczęła się pakować. Wyciągnęła swój stary kufer i większą torbę oraz plecak do
którego schowała wszystkie rzeczy które przydadzą się jej do prowadzenia
lekcji. Poprosiła Alexa by w gabinecie pozostawił swoje bibeloty bo zawsze coś
może się przydać. Książki też zostawiał. Aria nie wiedziała jaką będzie
nauczycielką ale wiedziała że na pewno nie będzie przesadzać. Sama dwa lata
temu skończyła tą niesamowitą szkołę i nie ma zamiaru utrudniać życia
dzieciakom. List z Hogwartu który otrzymała leżał na szafce ale Aria
przeczytała tylko o której godzinie ma być w Hogwarcie i że ma porozmawiać z
dyrektorką. Listy uczących nauczycieli nawet nie sprawdziła. Nie sądziła by coś
mogło się zmienić. Myliła się.
O piętnastej Aria teleportował się przed bramę Hogwartu.
Specjalne zaklęcia na czas przybycia nauczycieli zostały zamknięte. Odesłała
swoje bagaże gdzieś do zamku a sama zaczęła przechadzać się po błoniach.
Stanęła przy płaczącej wierzbie. Przypomniało się jej jak z Albusem uczyła się
tu, jak się tu całowali i jak zalał ją tu zjaraną. Szybko pokręciła głową i
ruszyła do zamku. Pierwsze co ją zdziwiło to Zabini.
- Jase?-
Zapytała Aria niedowierzająco.
- Aria?- Zdziwił
się spoglądając na blondynkę. Wyglądała tak samo jak w szkole. Czarne bojówki,
glany i obcisły T-Shirt. Przytuliła chłopka. Tak dawno go nie widziała. Razem z
Amelie wyjechali do Rosji.
- Co ty tu
robisz?- Zapytała kiedy w końcu znalazła swoje bagaże a on pomógł jej je nieść
do wielkiej Sali.
- Będę
uczył Eliksirów - uśmiechnął się.
- No co
ty?!- Pisnęła dziewczyna.
- A ty OPCM
- powiedział z uśmiechem.
- Skąd
wiesz?- zapytała. Stanęli przed drzwiami wielkiej Sali.
- Nie
czytałaś listy nauczycieli?- Zapytał.
- No ni.-
powiedziała. Jase westchnął.
- Prócz
ciebie i mnie mamy także jeszcze kogoś nowego- powiedział po czym otworzył
przed nią drzwi. Zobaczyła profesora Longbottoma od zielarstwa, Hagrida,
profesora Binssa, panią Pill, ludzi których na oczy w życiu nie widziała i
zobaczyła też go. Nie był zdziwiony. Przecież to wiedział. Albus Potter zaiste
siedział sobie obok nauczycielki zaklęć której Aria nie znała. Aria szybko
wyrwała kartkę z reki Zabiniego.
‘Spis nauczycieli w Hogwarcie.
Przedmioty obowiązkowe:
Zaklęcia- Natahan O’Connel
Obrona Przed Czarna Magia- Aria Raymond
Zielarstwo – Neville Longbottom
Eliksiry- Jase Zabini
Astronomia
– Gabriel Withlock
Historia
Magii – Cuthbert Binns
Transmutacja – Albus Potter
Przedmioty nieobowiązkowe(do wyboru):
Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami – Rubens Hagrid
Starożytne Runy – Juliet Rivera
Numerologia- Sebastian Mikeus
Wróżbiarsto – Lucy Green
Mugoloznawstwo- Anna MacGarett”
Aria miała ochotę przywalić głową w ścianę. Czemu do cholery
nie przeczytała tego wcześniej?! Nowymi osobami o których Aria nie słyszała to
nauczyciel zaklęć, od starożytnych runów, astronomii, numeroligi, wróżbiarstwa
i mugoloznawstwa. Spojrzała na Jasego jakby on miał coś z tym zrobić.
- No sorry
- powiedział. Aria rzuciła swoim plecakiem o ziemie gdzieś obok reszty bagaży i
podeszłą do dyrektorki.
- Aria!-
kobieta rozpromieniał się na jej widok ale widząc nietęgą twarz dziewczyny
trochę się zmieszała.- Cieszę się że przyjęłaś moją propozycje. Nic się nie zmieniłaś
- stwierdziła patrząc na jej strój.
- To tylko
dzisiaj pni profesor.- Powiedział z ciepłym uśmiechem blondynka.
- Ciesze
się. Mam dla ciebie propozycje. Nie chciałabyś zostać opiekunem Gryffindoru?-
Zapytała. Arie wmurowało.
- A
profesor Longbottom?- Zapytała zerkając na mężczyznę.
- Ja mam
dość. Ty sobie poradzisz.- powiedział. Aria uśmiechnęła się.
- Jasne –
powiedziała
- Świetnie!
Usiądź proszę. Jase miło mi cie widzieć, także siadaj- wszyscy zasiedli na
miejscach. Jase usiadł obok swojego przyjaciela a Aria obok.
- Witam was
wszystkich. Nowych i starszych stażem nauczycieli. Zaraz przedstawię wszystkich
nowych nauczycieli- powiedziała dyrektorka. Podczas przedstawiania wszystkich nauczycieli
Aria dokładnie przyglądała się każdemu z nich omijając jedynie Albusa.
- Skoro
wszyscy już się poznaliście, przedstawię naszych starych nauczycieli…- Aria
wyłączyła się. Klaskała tylko kiedy jakiś nauczyciel wstała ze swojego miejsca.
Była załamana ta wizją. W Hogwarcie miała właśnie oderwać się od Albusa a nie
być z im jeszcze bliżej. Wykończę się, pomyślała kiedy dyrektorka skołczała.
- Zapraszam
was do waszych kwater - powiedziała i machnęła różdżką a ich rzeczy zniknęły-
Tutaj jest ropiska dla nowych nauczycieli. Życzę miłego dnia i do zobaczenia na
uczcie powitalnej o 20.00 - po czym zmieniła się w kota i zniknęła. Aria wzięła
jeden z arkuszy pergaminu gdzie pokazał się jej gabinet. Był w wierzy gryffindoru.
Nagle zobaczyła coś co ja zdziwiło. Nie zdziwił ją fakt że Sebastian Mikeus
jest Opiekunem krukonów, ani to że Gabriel Withlock puchonów, zdziwił ja fakt że
Potter był opiekunem Slytherinu ale to z jednej strony ją cieszyło. Gabinet
będzie miał bardzo daleko. Z głupim uśmiechem satysfakcji wstała od stołu i
przywitała się z Hagridem po czym wyszła z Wielkiej Sali. Albus czuł się okropnie.
Czemu do cholery je przeczytałem tej listy?! Nie mógł się wycofać tego dnia
kiedy ona zjawiła się u Malfoyów. Było już za późno. Wygląda na to że ona też
nie przeczytała tej listy.
- Kurde.
Mozę i Amelie jest moją żoną ale dalej twierdze że Raymond ma lepszy tyłek.-
stwierdził Zabini kiedy Aria zniknęła im z oczu. Albus uśmiechnął się tylko pod
nosem.
- Oj Jase-
powiedział.
- Ty się w
ogóle nie odzywaj! Nie wiem co zrobiłeś ale jesteś totalnym debilem Potter.-
powiedział.
- Dziek.
Przyjacielu.- sarknął Al.
- Nie mam
racji? No mów! Nie mam?- zapytał. Albus wziął głęboki wdech.
- No masz -
mruknął podnosząc się. Dobrze że wziął te fuchę opiekuna Slytherinu będzie od
niej trochę dalej. Zdawał sobie sprawę że ją skrzywdził. I że złamał tą
cholerną obietnice. Ale wtedy nie był sobą. Ale to nic przecież nie da. Już za
późno. Wszytko zniszczył i będzie musiał z tym żyć. Westchnął i także wziął
swoja kartkę po czym razem Zabinim udał się do lochów gdzie oboje mieli swoje
kwatery.
Etykiety:
albus severus potter,
fan fick,
fandom,
fanfiction,
harry potter,
hogwart,
malfoy,
młode pokolenie,
potter,
rose weasley,
scorpius malfoy,
weasley
wtorek, 24 lutego 2015
Prolog
Muzyka
Aria zamknęła w końcu szafę. Kto by pomyślał, że będzie tak
długo zastanawiać się nad ubraniem. Rok temu gdyby ktoś jej powiedział ze
będzie ślęczała przed szafa czterdzieści pięć minut by ubrać się w czarną
obcisła do kolan spódnicę i biała koszule oraz czarna marynarkę wraz z czarnymi
obcasami to by go wyśmiała. Ale tak było. Aria zamknęła szafę i różdżką
związała włosy w niesfornego koka. Przyjrzał się sobie w lustrze. Nadal miała
ten błysk w niebieskich oczach. Jej włosy nadal były koloru starego złota z
rdzawym połyskiem a usta lekko wydęte w kolorze dojrzałych malin. Trochę
urosła. Ale tylko trochę. A kim jest Aria? Aria do wczoraj była sekretarką w
mugolskiej firmie. Do wczoraj. Bo wczoraj jej brat zadziwił do niej i oznajmił,
że nie będzie uczył już OPCM w Hogwarcie i pytał przez czcigodna Profesor
MacGonagall czy ona chciałby przejąć tę posad. Aria zgodziła się od razu. I
dziś szła ostatni raz do swojej mugolskiej firmy by złożyć wymówienie. Miała nadzieję,
że już nigdy w życiu nie zobaczy tych nadętych buców. Wsiadła do swoje
ukochanego czarnego Ferrari i z piskiem opon odjechała z podjazdu swojego domu.
Kiedy stała na światłach przypomniała sobie by zadzwonić do Rose. Wybrała jej
numer na telefonie i włączyła głośnik.
- Aruś!-
Krzyknęła Rose.
- Siemanko
ruda. Co zrobisz, jeśli ci powiem, że rzucam pracę?- Zapytała Aria wjeżdżając
na rondo i trąbiąc na jakiegoś patałach w czarnym Maybachu.
- Powiem
ci, że ci odbiło- powiedziała Rose. Aria tak naprawdę lubiła tę parce, dużo jej
płacili, jednie niektórzy szefowie, którzy de facto nie byli jej szefami cały
czas do niej zarywali.
- To uwierz
kochanie, że właśnie jadę do pracy by się zwolnić. Ale zanim zaczniesz
krzyczeć- zastrzegła Aria słysząc jak Rose brała wdech.- Powiem ci że dostałam
lepszą ofertę- Powiedziała Aria a jej usta wyciągnęły się w mściwym uśmiechu,
kiedy zobaczyła jedną z sekretarek której tak nienawidziła, Anne.
- Jaką?-
Szepnęła Rose. Aria odpięła pasy i wzięła telefon do reki.
- Będę-
zaczęła mówić każde słowo bardzo wyraźnie.- uczyć w Hogwarcie Obrony Przed
Czarną Magią.- powiedziała, po czym wszyła z samochodu i zamknęła go ruszając
do wejścia do firmy.
- Ja
pierdole naprawdę!?- pisnęła Rose.
- Tak. Mój
braciszek zdzwonił wczoraj do mnie i powiedział, że on rezygnuje a na jego
miejscu nasza kochana Minervcia chciałaby widzieć mnie.- Powiedziała, po czym
uśmiechnęła się zdawkowo do mężczyzny, który otworzył jej drzwi. Wbiegła szybko
po schodach.
- Słyszę twoje
obcasy. Jesteś w biurze?- Zapytała Rose.
- Spostrzegawcze. Właśnie tak. Zaraz zapukam i powiem, że
rezygnuje. Przyjadę do ciebie od razu.- Powiedziała Aria, po czym się
rozłączyła. Usiadła za swoim biurkiem, po czym zadzwoniła do swojego szefa.
- Będzie
miał pan gościa - powiedziała.
- Dobrze.
Wpuść go.- Powiedział. Aria rozłączyła się, po czym wstała i zapukała. Słysząc
pozwolenie na wejście otworzyła drzwi. Jej szef, czterdziesto paroletni przysadzisty
mężczyzna z żoną i dwójka dzieci prowadził firmę, o której Aria nie miała
pojęcia i nie chciała widzieć, czym się zajmowała. Choć pracowała tu ponad pół
roku.
- Aria?
Miałam mieć gościa- powiedział zdziwiony.
- To ja jestem tym gościem. Rezygnuje- powiedziała i
widziała jak jego czoło poczęło się pocić.
-A-ale
dlaczego?- Zapytał.
- Dostałam
lepszą propozycje- powiedziała odwracając się.
- Dostaniesz
dwa razy więcej!- Krzyknął. Zatrzymała rękę na klamce, po czym uśmiechnęła się odwracając
w jego stronę głowę.
- Marzenia
nie można przebić ceną- powiedziała.- Moich rzeczy nie będzie do piętnastej.- Powiedziała
zamykając drzwi. Rozejrzała się. Nie było nikogo. Na chwile wyłączyła kamery w
poczekalni i machnięciem różdżki odesłała rzeczy do domu. Znów je włączyła i
weszła do windy. Drzwi zamknęły się w tym samym momencie, kiedy jej szef do
nich podbiegał. No kto by pomyślał, zaśmiała się w myślach Aria rozpuszczając
włosy. Kiedy drzwi otworzyły się ona wyszła do przedsionka i podeszła do
recepcji.
- Proszę
wymazać moje dane. Już tu nie pracuję- po czym obdarowując recepcjonistę i
dwóch ochroniarz promiennym uśmiechem wyszła z wieżowca
- Jeb się
Anna. Takiej szmaty w życiu nie widziałam- powiedziała jeszcze na odchodne
wsiadając do samochodu. We wstecznym lusterku zobaczyła tylko czerwona twarz
tlenionej blondynki, po czym ruszyła do Malfoy Manor.
- Kocham
ten dzień.- Powiedziała zadowolona parkując obok czarnego Maybacha przy
posiadłości Malfoyów.
-Nienawidzę
tego dnia- mruknęła pod nosem Aria. Tak. Był ten sam dzień a ona właśnie
siedziała na kanapie w Malfoy Manor. Obok niej lekko spięta siedziała Rose
trzymając na kolanach trzymiesięcznego Magnusa Dracona. Natomiast na przeciw
niej siedział mąż Rose- Scorpius a tuż obok niego Albus Potter.
- Jeszcze
niedawno mówiłaś, że go kochasz.- Powiedziała cichutko Rose. Aria uśmiechnęła
się do niej.
- To było przed
tym jak weszłam do salonu- powiedziała Aria. Możecie się zdziwić lub nie, ale
Aria Raymond nie była zadowolona widząc Albusa Pottera. Otóż ponad rok temu
Albus Potter i Aria Raymond nie wzięli ślubu. I tyle.
- Czyli że…-
zaczął Scorp. Albus uparcie patrzył na swojego chrześniaka.- Będziesz uczyć w
Hogwarcie?- zapytał Scorp Arię. W tym samym momencie Albus zakrztusił się kawą
a Aria zgniotła szklankę z woda w ręce. Dzięki Merlinowi już nic w niej nie
było.
- Ups- powiedziała Rose. Aria różdżką sprzątnęła bałagan.
- Cóż…- zaczęła Aria.- Przyjadę do was później. A następnym
razem Potter pamiętaj, że na rondzie się nie wyprzedza- powiedziała, po czym
delikatnie zamknęła za sobą drzwi by mogli usłyszę pisk opon.
- A wiec to
było jej czarne Ferrari- zamyślił się Albus.
- Ja tak
nie wytrzymam.- Pisnęła Rose budząc Magnusa. Wstała i wyszła do kuchni.
- Al?-
Scorpius zwrócił na siebie uwagę przyjaciela. Albus nadal był tak samo cholernie
przystojny i nadal miał swój oryginalny charakter tyle, że teraz było w nim
dużo więcej obojętności.
- No co?- Zapytał
brunet.
- Jak to
się do kurwy nędzy stało?!- Krzyknął Scorp.
- Scorp!- Ryknęła
Rose.
- Przepraszam-
odkrzyknął blondyn i utkwił spojrzenie w Albusie. A on westchnął i zaczął
opowiadać.
Etykiety:
albus severus potter,
fan fick,
fandom,
fanfiction,
harry potter,
hogwart,
malfoy,
młode pokolenie,
potter,
rose weasley,
scorpius malfoy,
weasley
Subskrybuj:
Posty (Atom)