sobota, 22 sierpnia 2015

Ogłoszenie

Witajcie!
Jak zwykle pojawiam się późno i niespodziewanie, ale taki już mój urok.
Nie będę długo się rozpisywać.
Od razu pisze, że nie zamykam bloga, wiec spokojnie.
Chcę was tylko poinformować, że już od jakiegoś czasu pracuje nad druga częścią Ala.
Pisząc "pracuje" mam na myśli, że sprawdzam ją, poprawiam i robię wszystkie potrzebne korekty po to.
Po to by wstawić tutaj całe opowiadanie w formie PDF.
Nie wiem ile mi to zajmie ponieważ napisałam tę historię dobre dwa a nawet może i więcej lata temu, i mój styl się zmienił więc dużo czasu zajmuje mi sprawdzanie czegoś z tak wieloma błędami i jeszcze w innym stylu.
Liczę na wasza cierpliwość, a wiem, że macie jej niezwykle dużo.
Mam nadzieje, że nie będziecie na mnie źli, ale to rozwiązanie jest lepsze zarówno dla was, gdyż już nie będziecie musieli czekać na nowe i to sprawdzony byle jak wpisy.
Nie obiecuje, że kopia PDF będzie idealna, bo ja sama nie jestem idealną betą, mam dyzortografię więc już, na tak długi czas przed publikacją, liczę na wasza wyrozumiałość.
Tym czasem, przepraszam, że tak przerywam po zaledwie jednym rozdziale. Ale to też dobrze, za dużo jeszcze nie wiecie by być bardzo zniecierpliwieni.
Teraz jestem w klasie maturalnej wiec mam czasu ogólnie mniej, ale postaram się co najmniej raz w tygodniu pracować nad Alem by dostarczyć go wam jak najszybciej się da.
Tym czasem do zobaczenia, bardzo ale to bardzo liczę, że już niedługo.
G.G

piątek, 1 maja 2015

Rozdział 1


         Aria wjechała do garażu. Dziś nie miała już zamiaru wyjeżdżać. Najwyżej się deportuje. Szybko przebrała się w jakąś luźną koszule i jeansy. W szafie dalej wisiała ona. Pamiętała jak kupiła ja razem z Rose kiedy to ruda brała ślub. Była zachwycona wizją tego jak będzie w niej wyglądać idąc do ołtarza. Wyciągnęła suknie i delikatnie ułożyła ją na łóżku. Była prześliczna. Biła z czarnymi dodatkami. Cały biust obszyty był czarną koronką a pod biustem przewiązana była czarna wstążka. Przy brzegach sukni która tworzyła lekki tren naszyte były czarne kwieciste wzory. Usiadła na kozetce przy łóżku i zasłoniła usta ręką. A obiecywał że już nigdy tego nie zrobi, pomyślała chowając suknie w najdalszą część szafy. Zamknęła ją z trzaskiem i szybko wytarła łzę. Znów usiadła na kozetce biorąc do reki zdjęcie jej, Rose Scorpiusa i Albusa. Byli jeszcze w Hogwarice. To było jedyne zdjęcie gdzie Albus był jako tako widoczny. Nigdy nie zapomni tego co zrobił. Z trzaskiem odłożyła fotografie na miejsce po czym teleportowała się do brata. Zapukała do swojego dawnego domu. Otworzyła jej Evelyn zza której nóg wyglądał śliczna rudowłosa dziewczyna.
            - Ciocia Aria!- Krzyknęła mała rudowłosa. Aria przytuliła swoja bratanice.
            - Cześć Ev- Powiedziała wchodząc z dziewczynka na rękach.
            - Oh kto nas zaszczycił!- Zakrzyknął Alex wstając z kanapy. Aria odstawiał na ziemie dziewczynkę i przytuliła brta.
            - Cześć- powiedziała. Evelyn pokazała jej fotel żeby usiadła. Cyntia wpakował się ja na kolana.
            - A grzeczna byłaś?- zapytała Aria. Cyntia lekko pokręciła głowa.
            - I bardzo dobrze. Grzeczne dzieci to nudne dzieci- powiedziała czochrając jej włosy.
            - No weź mi dziecka nie demoralizuj.- powiedział Alex. Aria tylko się uśmiechnęła.
            - Co cie do nas sprowadza?- zapytała Evelyn.
            - A nie mogę sobie tak odwiedzić mojego braciszka, jego żony i szalonej córeczki?- zapytała łaskocząc małą.
            - Jasne, jasne. Gadaj - powiedział Evelyn. Aria puściła Cyntie która pobiegła do jej byłego pokoju który teraz jest małej.
            - Widziałam Albusa- powiedział Aria. Alex rozszerzył oczy ze zdziwienia.
            - Gdzie?- zdziwiła się Evelyn.
            - U Rose i Scora. – powiedział przecierając ręką czoło.
            - Przecież miał być w Holandii!- Zakrzyknął Alex.
            - Najwyraźniej wrócił - powiedziała Aria operacja głowę o dłoń. Evelyn przytulia ją.
            - I jak się czujesz?- Zapytała kobieta.
            - Strasznie. Już kurde prawie o tym zapomniałam a wystarczyło żeby debil spojrzał na mnie i wszystko wraca - jęknęła Aria. Nie będzie płakać. Przyrzekła to sobie rok temu i podtrzyma obietnice. Wzięła głęboki wdech.
            - Zobacz ciociu!- krzyknęła Cyntia podając jej obrazek.
            - Ładne- powiedziała Aria.
            - To jesteś ty- powiedziała pokazując jej patyczkowatego ludzika z blond włosami trzymający za rękę …bruneta z zielonymi oczami.
            - A… Cyśka. To kto?- Zapytała wskazując na czarnowłosego patyczaka.
            - Ten pan z którym masz tak dużo zdjęć. Kto to?- zapytała. Aria uśmiechnęła się niemrawo oddając rysunek dziewczynce.
            - Nie podoba ci się?- Zapytała dziewczyna z łzami w oczach. Aria wzięła małą na ręce.
            - Nie, kochanie. Jest prześliczne tylko ciocia już nie lubi tego pana. Nie rysuj go już dobrze?- Zapytała Aria.
            - Ale ten pan ma takie ładne oczka.- powiedziała dziewczynka. Aria zagryzła wargę.
            - Wiem kochanie ale ciocia go nie lubi i nie lubi na niego patrzeć. Obiecasz że już mi go nie narysujesz?- zapytała Aria. Dziewczynka pokiwał głową i przytuliła ją.
            - Przepraszam - Szpnęła.
            - Nic się nie stało malutka. A teraz leć. Pokaz czego nauczyłaś się grać- powiedziała Aria. Dziewczyna znów wbiegła na schody.
            - Pokazywaliście jej te zdjęcia- warknęła.
            - No nie sądziliśmy że go zapamięta - powiedział Alex. Aria westchnęła. Cynthia zbiegła ze skrzypcami w rekach, jedna czwarta, i zaczęła grać trochę fałszując.
            - Już nie długo a będziesz taka dobra jak twoja ciocia!- Powiedziała Evelyn przytulając córkę.
            - No cóż. Ja muszę iść już. Jutro idę do pracy.- powiedział z uśmiechem. Alex uśmiechnął się także choć martwił się o siotrę. Cynthia przypomniała Arii o rysunku a ta chwile później zniknęła.
            - Kurde- powiedział Alex kiedy Cynthia postanowił poćwiczyć dalej. Dwa lata miało dziecko a już grało. Ale nie o to szło Alexowi.
            - Wiem. Ale Aria da sobie rade. Nie wiem o co im poszło ale wiem że tym razem Albus przesadził.- powiedziała Evelyn ściskając męża.


            Aria zaczęła się pakować. Wyciągnęła swój stary kufer i większą torbę oraz plecak do którego schowała wszystkie rzeczy które przydadzą się jej do prowadzenia lekcji. Poprosiła Alexa by w gabinecie pozostawił swoje bibeloty bo zawsze coś może się przydać. Książki też zostawiał. Aria nie wiedziała jaką będzie nauczycielką ale wiedziała że na pewno nie będzie przesadzać. Sama dwa lata temu skończyła tą niesamowitą szkołę i nie ma zamiaru utrudniać życia dzieciakom. List z Hogwartu który otrzymała leżał na szafce ale Aria przeczytała tylko o której godzinie ma być w Hogwarcie i że ma porozmawiać z dyrektorką. Listy uczących nauczycieli nawet nie sprawdziła. Nie sądziła by coś mogło się zmienić. Myliła się.

O piętnastej Aria teleportował się przed bramę Hogwartu. Specjalne zaklęcia na czas przybycia nauczycieli zostały zamknięte. Odesłała swoje bagaże gdzieś do zamku a sama zaczęła przechadzać się po błoniach. Stanęła przy płaczącej wierzbie. Przypomniało się jej jak z Albusem uczyła się tu, jak się tu całowali i jak zalał ją tu zjaraną. Szybko pokręciła głową i ruszyła do zamku. Pierwsze co ją zdziwiło to Zabini.
            - Jase?- Zapytała Aria niedowierzająco.
            - Aria?- Zdziwił się spoglądając na blondynkę. Wyglądała tak samo jak w szkole. Czarne bojówki, glany i obcisły T-Shirt. Przytuliła chłopka. Tak dawno go nie widziała. Razem z Amelie wyjechali do Rosji.
            - Co ty tu robisz?- Zapytała kiedy w końcu znalazła swoje bagaże a on pomógł jej je nieść do wielkiej Sali.
            - Będę uczył Eliksirów - uśmiechnął się.
            - No co ty?!- Pisnęła dziewczyna.
            - A ty OPCM - powiedział z uśmiechem.
            - Skąd wiesz?- zapytała. Stanęli przed drzwiami wielkiej Sali.
            - Nie czytałaś listy nauczycieli?- Zapytał.
            - No ni.- powiedziała. Jase westchnął.
            - Prócz ciebie i mnie mamy także jeszcze kogoś nowego- powiedział po czym otworzył przed nią drzwi. Zobaczyła profesora Longbottoma od zielarstwa, Hagrida, profesora Binssa, panią Pill, ludzi których na oczy w życiu nie widziała i zobaczyła też go. Nie był zdziwiony. Przecież to wiedział. Albus Potter zaiste siedział sobie obok nauczycielki zaklęć której Aria nie znała. Aria szybko wyrwała kartkę z reki Zabiniego.

‘Spis nauczycieli w Hogwarcie.
Przedmioty obowiązkowe:

Zaklęcia- Natahan O’Connel
Obrona Przed Czarna Magia- Aria Raymond
Zielarstwo – Neville Longbottom
Eliksiry- Jase Zabini
Astronomia – Gabriel Withlock
Historia Magii – Cuthbert Binns
Transmutacja – Albus Potter

Przedmioty nieobowiązkowe(do wyboru):

Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami – Rubens Hagrid
Starożytne Runy – Juliet Rivera
Numerologia- Sebastian Mikeus
Wróżbiarsto – Lucy Green
Mugoloznawstwo- Anna MacGarett”

Aria miała ochotę przywalić głową w ścianę. Czemu do cholery nie przeczytała tego wcześniej?! Nowymi osobami o których Aria nie słyszała to nauczyciel zaklęć, od starożytnych runów, astronomii, numeroligi, wróżbiarstwa i mugoloznawstwa. Spojrzała na Jasego jakby on miał coś z tym zrobić.
            - No sorry - powiedział. Aria rzuciła swoim plecakiem o ziemie gdzieś obok reszty bagaży i podeszłą do dyrektorki.
            - Aria!- kobieta rozpromieniał się na jej widok ale widząc nietęgą twarz dziewczyny trochę się zmieszała.- Cieszę się że przyjęłaś moją propozycje. Nic się nie zmieniłaś - stwierdziła patrząc na jej strój.
            - To tylko dzisiaj pni profesor.- Powiedział z ciepłym uśmiechem blondynka.
            - Ciesze się. Mam dla ciebie propozycje. Nie chciałabyś zostać opiekunem Gryffindoru?- Zapytała. Arie wmurowało.
            - A profesor Longbottom?- Zapytała zerkając na mężczyznę.
            - Ja mam dość. Ty sobie poradzisz.- powiedział. Aria uśmiechnęła się.
            - Jasne – powiedziała
            - Świetnie! Usiądź proszę. Jase miło mi cie widzieć, także siadaj- wszyscy zasiedli na miejscach. Jase usiadł obok swojego przyjaciela a Aria obok.
            - Witam was wszystkich. Nowych i starszych stażem nauczycieli. Zaraz przedstawię wszystkich nowych nauczycieli- powiedziała dyrektorka. Podczas przedstawiania wszystkich nauczycieli Aria dokładnie przyglądała się każdemu z nich omijając jedynie Albusa.
            - Skoro wszyscy już się poznaliście, przedstawię naszych starych nauczycieli…- Aria wyłączyła się. Klaskała tylko kiedy jakiś nauczyciel wstała ze swojego miejsca. Była załamana ta wizją. W Hogwarcie miała właśnie oderwać się od Albusa a nie być z im jeszcze bliżej. Wykończę się, pomyślała kiedy dyrektorka skołczała.
            - Zapraszam was do waszych kwater - powiedziała i machnęła różdżką a ich rzeczy zniknęły- Tutaj jest ropiska dla nowych nauczycieli. Życzę miłego dnia i do zobaczenia na uczcie powitalnej o 20.00 - po czym zmieniła się w kota i zniknęła. Aria wzięła jeden z arkuszy pergaminu gdzie pokazał się jej gabinet. Był w wierzy gryffindoru. Nagle zobaczyła coś co ja zdziwiło. Nie zdziwił ją fakt że Sebastian Mikeus jest Opiekunem krukonów, ani to że Gabriel Withlock puchonów, zdziwił ja fakt że Potter był opiekunem Slytherinu ale to z jednej strony ją cieszyło. Gabinet będzie miał bardzo daleko. Z głupim uśmiechem satysfakcji wstała od stołu i przywitała się z Hagridem po czym wyszła z Wielkiej Sali. Albus czuł się okropnie. Czemu do cholery je przeczytałem tej listy?! Nie mógł się wycofać tego dnia kiedy ona zjawiła się u Malfoyów. Było już za późno. Wygląda na to że ona też nie przeczytała tej listy.
            - Kurde. Mozę i Amelie jest moją żoną ale dalej twierdze że Raymond ma lepszy tyłek.- stwierdził Zabini kiedy Aria zniknęła im z oczu. Albus uśmiechnął się tylko pod nosem.
            - Oj Jase- powiedział.
            - Ty się w ogóle nie odzywaj! Nie wiem co zrobiłeś ale jesteś totalnym debilem Potter.- powiedział.
            - Dziek. Przyjacielu.- sarknął Al.
            - Nie mam racji? No mów! Nie mam?- zapytał. Albus wziął głęboki wdech.

            - No masz - mruknął podnosząc się. Dobrze że wziął te fuchę opiekuna Slytherinu będzie od niej trochę dalej. Zdawał sobie sprawę że ją skrzywdził. I że złamał tą cholerną obietnice. Ale wtedy nie był sobą. Ale to nic przecież nie da. Już za późno. Wszytko zniszczył i będzie musiał z tym żyć. Westchnął i także wziął swoja kartkę po czym razem Zabinim udał się do lochów gdzie oboje mieli swoje kwatery.

wtorek, 24 lutego 2015

Prolog

Muzyka

Aria zamknęła w końcu szafę. Kto by pomyślał, że będzie tak długo zastanawiać się nad ubraniem. Rok temu gdyby ktoś jej powiedział ze będzie ślęczała przed szafa czterdzieści pięć minut by ubrać się w czarną obcisła do kolan spódnicę i biała koszule oraz czarna marynarkę wraz z czarnymi obcasami to by go wyśmiała. Ale tak było. Aria zamknęła szafę i różdżką związała włosy w niesfornego koka. Przyjrzał się sobie w lustrze. Nadal miała ten błysk w niebieskich oczach. Jej włosy nadal były koloru starego złota z rdzawym połyskiem a usta lekko wydęte w kolorze dojrzałych malin. Trochę urosła. Ale tylko trochę. A kim jest Aria? Aria do wczoraj była sekretarką w mugolskiej firmie. Do wczoraj. Bo wczoraj jej brat zadziwił do niej i oznajmił, że nie będzie uczył już OPCM w Hogwarcie i pytał przez czcigodna Profesor MacGonagall czy ona chciałby przejąć tę posad. Aria zgodziła się od razu. I dziś szła ostatni raz do swojej mugolskiej firmy by złożyć wymówienie. Miała nadzieję, że już nigdy w życiu nie zobaczy tych nadętych buców. Wsiadła do swoje ukochanego czarnego Ferrari i z piskiem opon odjechała z podjazdu swojego domu. Kiedy stała na światłach przypomniała sobie by zadzwonić do Rose. Wybrała jej numer na telefonie i włączyła głośnik.
            - Aruś!- Krzyknęła Rose.
            - Siemanko ruda. Co zrobisz, jeśli ci powiem, że rzucam pracę?- Zapytała Aria wjeżdżając na rondo i trąbiąc na jakiegoś patałach w czarnym Maybachu.
            - Powiem ci, że ci odbiło- powiedziała Rose. Aria tak naprawdę lubiła tę parce, dużo jej płacili, jednie niektórzy szefowie, którzy de facto nie byli jej szefami cały czas do niej zarywali.
            - To uwierz kochanie, że właśnie jadę do pracy by się zwolnić. Ale zanim zaczniesz krzyczeć- zastrzegła Aria słysząc jak Rose brała wdech.- Powiem ci że dostałam lepszą ofertę- Powiedziała Aria a jej usta wyciągnęły się w mściwym uśmiechu, kiedy zobaczyła jedną z sekretarek której tak nienawidziła, Anne.
            - Jaką?- Szepnęła Rose. Aria odpięła pasy i wzięła telefon do reki.
            - Będę- zaczęła mówić każde słowo bardzo wyraźnie.- uczyć w Hogwarcie Obrony Przed Czarną Magią.- powiedziała, po czym wszyła z samochodu i zamknęła go ruszając do wejścia do firmy.
            - Ja pierdole naprawdę!?- pisnęła Rose.
            - Tak. Mój braciszek zdzwonił wczoraj do mnie i powiedział, że on rezygnuje a na jego miejscu nasza kochana Minervcia chciałaby widzieć mnie.- Powiedziała, po czym uśmiechnęła się zdawkowo do mężczyzny, który otworzył jej drzwi. Wbiegła szybko po schodach.
            - Słyszę twoje obcasy. Jesteś w biurze?- Zapytała Rose.
- Spostrzegawcze. Właśnie tak. Zaraz zapukam i powiem, że rezygnuje. Przyjadę do ciebie od razu.- Powiedziała Aria, po czym się rozłączyła. Usiadła za swoim biurkiem, po czym zadzwoniła do swojego szefa.
            - Będzie miał pan gościa - powiedziała.
            - Dobrze. Wpuść go.- Powiedział. Aria rozłączyła się, po czym wstała i zapukała. Słysząc pozwolenie na wejście otworzyła drzwi. Jej szef, czterdziesto paroletni przysadzisty mężczyzna z żoną i dwójka dzieci prowadził firmę, o której Aria nie miała pojęcia i nie chciała widzieć, czym się zajmowała. Choć pracowała tu ponad pół roku.
            - Aria? Miałam mieć gościa- powiedział zdziwiony.
- To ja jestem tym gościem. Rezygnuje- powiedziała i widziała jak jego czoło poczęło się pocić.
            -A-ale dlaczego?- Zapytał.
            - Dostałam lepszą propozycje- powiedziała odwracając się.
            - Dostaniesz dwa razy więcej!- Krzyknął. Zatrzymała rękę na klamce, po czym uśmiechnęła się odwracając w jego stronę głowę.
            - Marzenia nie można przebić ceną- powiedziała.- Moich rzeczy nie będzie do piętnastej.- Powiedziała zamykając drzwi. Rozejrzała się. Nie było nikogo. Na chwile wyłączyła kamery w poczekalni i machnięciem różdżki odesłała rzeczy do domu. Znów je włączyła i weszła do windy. Drzwi zamknęły się w tym samym momencie, kiedy jej szef do nich podbiegał. No kto by pomyślał, zaśmiała się w myślach Aria rozpuszczając włosy. Kiedy drzwi otworzyły się ona wyszła do przedsionka i podeszła do recepcji.
            - Proszę wymazać moje dane. Już tu nie pracuję- po czym obdarowując recepcjonistę i dwóch ochroniarz promiennym uśmiechem wyszła z wieżowca
            - Jeb się Anna. Takiej szmaty w życiu nie widziałam- powiedziała jeszcze na odchodne wsiadając do samochodu. We wstecznym lusterku zobaczyła tylko czerwona twarz tlenionej blondynki, po czym ruszyła do Malfoy Manor.
            - Kocham ten dzień.- Powiedziała zadowolona parkując obok czarnego Maybacha przy posiadłości Malfoyów.


            -Nienawidzę tego dnia- mruknęła pod nosem Aria. Tak. Był ten sam dzień a ona właśnie siedziała na kanapie w Malfoy Manor. Obok niej lekko spięta siedziała Rose trzymając na kolanach trzymiesięcznego Magnusa Dracona. Natomiast na przeciw niej siedział mąż Rose- Scorpius a tuż obok niego Albus Potter.
            - Jeszcze niedawno mówiłaś, że go kochasz.- Powiedziała cichutko Rose. Aria uśmiechnęła się do niej.
            - To było przed tym jak weszłam do salonu- powiedziała Aria. Możecie się zdziwić lub nie, ale Aria Raymond nie była zadowolona widząc Albusa Pottera. Otóż ponad rok temu Albus Potter i Aria Raymond nie wzięli ślubu. I tyle.
            - Czyli że…- zaczął Scorp. Albus uparcie patrzył na swojego chrześniaka.- Będziesz uczyć w Hogwarcie?- zapytał Scorp Arię. W tym samym momencie Albus zakrztusił się kawą a Aria zgniotła szklankę z woda w ręce. Dzięki Merlinowi już nic w niej nie było.
- Ups- powiedziała Rose. Aria różdżką sprzątnęła bałagan.
- Cóż…- zaczęła Aria.- Przyjadę do was później. A następnym razem Potter pamiętaj, że na rondzie się nie wyprzedza- powiedziała, po czym delikatnie zamknęła za sobą drzwi by mogli usłyszę pisk opon.
            - A wiec to było jej czarne Ferrari- zamyślił się Albus.
            - Ja tak nie wytrzymam.- Pisnęła Rose budząc Magnusa. Wstała i wyszła do kuchni.
            - Al?- Scorpius zwrócił na siebie uwagę przyjaciela. Albus nadal był tak samo cholernie przystojny i nadal miał swój oryginalny charakter tyle, że teraz było w nim dużo więcej obojętności.
            - No co?- Zapytał brunet.
            - Jak to się do kurwy nędzy stało?!- Krzyknął Scorp.
            - Scorp!- Ryknęła Rose.
            - Przepraszam- odkrzyknął blondyn i utkwił spojrzenie w Albusie. A on westchnął i zaczął opowiadać.